(Poranek)
- Moniś wstawaj spóźnisz się do pracy , Moniś wstawaj.
- Artur pocałował Monikę w usta i Monika się przebudziła ..
- Która godzina spytała Monika
- 7: 20 - odpowiedział Artur.
- Już wstaję muszę zrobić Frankowi i nam śniadanie.
- Monika po 10 minutach była w kuchni.
Zjadła śniadanie wypiła kawę i pojechała do pracy.
Monika jadąc samochodem była bardzo szczęśliwa , że dziś ma patrol z Krzyśkiem .
(Na komendzie)
- Monika weszła do pokoju prewencyjnego nikogo nie było.
- Zaraz miała rozpocząć się odprawa.
Monika poszła sama na oprawę.
Na odprawie zastała inspektora Wysockiego. Była bardzo zdenerwowana. Myślała . Gdzie podział się Krzysiek?.
Od dzisiaj przyjęliśmy nowego policjanta powiedział komendant.
Przedstaw się - powiedział Marcin Walkowicz.
Kownacka zostańcie na chwilę.
- Dobrze panie komendancie.
Od dzisiaj w patrolu będziecie jeździć z Marcinem Walkowiczem - powiedział komendant.
- Panie komendancie , ale dlaczego ?
- Nie zadawajcie zbędnych pytań tylko idźcie na służbę - powiedział komendant .
Monika czuła w sobie złość i smutek , że będzie musiała szkolić "młokosa". Chciała , aby wszystko byłO tak jak dawniej , żeby jeździła z Krzyśkiem , a nie z jakimś nowym policjantem.
(W radiowozie)
Monika czekała na Marcina 5 minut i jeszcze go nie było. Po 10 minutach przyszedł do radiowozu. Monika była bardzo zła na Marcina.
- Gdzie byłeś - spytała Monika
- Na komendzie - odpowiedział -
- To ja tu od 15 minut siedzę w radiowozie i czekam na Ciebie , a ty sobie na komendzie siedzisz.
- ,, Szczekaczkę" masz - spytała Monika.
- A co to jest szczekaczka spytał policjant
- Powiedz mi ile ty pracujesz w policji ? - spytała Monika
- Dwa lata odpowiedział policjant.
- No to się nie dziwię.
- Radio masz .
- Mam
- Pałkę masz
- Nie
- No to na co czekasz leć szybko.
- Po dwóch minutach Marcin wrócił z ,, pałką".
- Teraz możemy wyruszyć na patrol.
00 do 06 słucham Cię 00
Jedzcie na ul Wrzosową 15/32. Zgłaszająca mówi , że w budynku jest uwięzione dziecko. Jedzcie to sprawdzić.
(Ul Wrzosowa 15/ 32)
Idziemy powiedziała Monika , który to był blok 15/32. To idziemy. Choć tam powiedział Marcin tam jest to mieszkanie. Policjanci weszli do mieszkania , ale niestety , źle trafili..
- A mówiłam , że idziemy tędy powiedziała Monika. A Ty nie chciałeś słuchać przełożonej.
- Dobra ok. Idziemy do tego bloku co mówiłam - powiedziała Monika.
- Wzywamy jakieś wsparcie spytał Marcin.
- Nie mamy czasu na wzywanie wsparcia działamy.
- Monika ostrożnie weszła z Marcinem do mieszkania. Słychać było jakiś krzyki.
- Stać policja na kolana.
Marcin w tym czasie skuł kajdankami i wyprowadził drugiego z nich.
Monika nawet nie przyuważyła jak drugi z porywaczy wyciągnął broń i oddał strzał w stronę Moniki.
Marcin wrócił , żeby pomóc Monice wyprowadzić drugiego. Gdy zobaczył nieprzytomną Monikę bardzo się przestraszył. Wezwał drugi patrol , aby zabrali porywaczy.
06 do 00 potrzebna jest natychmiast karetka.
Już wysyłam - (powiedział dyżurny Jacek)
Po trzech minutach przyjechała karetka zabrała Monikę do szpitala.
- Gdzie zabieracie Monikę - na Kwiatową 17/37
(Na komendzie)
- A gdzie Monika
- Panie komendancie Monika została postrzelona na interwencji . A gdzie wy wtedy byliście wyprowadzałem drugiego porywacza.
(Rozmowa telefoniczna)
- Dzień dobry .
- Dzień dobry.
- Z tej strony komendant Wysocki.
- Co się stało panie komendancie ? - zapytał Artur
- Monika została postrzelona na interwencji.
- Artur był przerażony.
- W , którym szpitalu jest Monika
- Na Kwiatowej 17/37.
- Dobrze już jadę.
- Do widzenia
- Do widzenia.
- Artur wziął najpotrzebniejsze rzeczy Moniki i pojechał do szpitala.
(W szpitalu)
- Artur był bardzo zdenerwowany gdy czekał na korytarzu.
- Po chwili przyjechał Krzysiek.
- Skąd wiesz , że Monika jest w szpitalu ?. Przecież dzisiaj nie mieliście razem patrolu.
- Wiem od komendanta - powiedział Krzysiek
Po 2,5 godzinie skończyła się operacja.
Z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
- Panie doktorze co z Monią co z moją żoną- powiedział Artur.
- Zapraszam do gabinetu.
- Operacja się udała , ale pańska żona straciła dużo krwi. Proszę jak pan chce może się pan zobaczyć z zoną.
- Tak oczywiście.
- Przepraszam bardzo ja jestem przyjacielem Moniki czy też mógłbym wejść.
- Tak oczywiście tylko jak pan Kownacki wyjdzie z sali.
- Dobrze. Dziękuje bardzo panie doktorze.
Artur gdy wszedł do sali zastał śpiącą Monikę.
- Artur zadzwonił do mamy aby odebrała Franka ze szkoły i żeby z nim została do czasu kiedy Artur będzie w domu.
(3 godziny później)
- Gdy Artur wszedł do salonu zastał babcie i Franka oglądających telewizję.
- Tato gdzie jest mama spytał Franek .
- Franek mama jest w szpitalu- powiedział Artur.
- A co się stało mamie.
- Rozbolał mamę brzuch - powiedział Artur.
- Franek pójdziesz do swojego pokoju się pobawić.
- Tak - odpowiedział.
- To Idź.
Mów mi teraz synu co się stało z Moniką - pytała mama Artura.
- Mamo Monika zostało postrzelona podczas interwencji.
- Kobieta była w szoku.
(Następny dzień)
- Artur wziął sobie wolne w pracy i pojechał do Moniki.
Na korytarzu czekał również Krzysiek.
- Cześć Artur
- Cześć Krzysiek.
- Co powiedziałeś Frankowi.
- Że jego mamę rozbolał brzuch.
Dobrze powiedziałeś nie ma co na razie stresować Franka.
- Gdy Artur wszedł do sali Monika się przebudziła.
- Dzień dobry Moniś .
- Hej kochanie odpowiedziała Monika słabym głosem.
- Jak się czujesz ? - spytał Artur.
- Jestem osłabiona - odpowiedziała Monika.
- Jak tam Franek.
- Dobrze zawiozłem go do szkoły , a ja wziąłem sobie wolne.
- Odpoczywaj Moniś powiedział Artur.
- Artur posiedział 4 godziny i do sali wszedł Krzysiek.
- Hej Monika .
- Hej.
- Jak się czujesz słabo
- Krzysiek. Czy mogę Tobie zadać pytanie.
- Ależ oczywiście.
Dlaczego Ciebie nie było wczoraj na komendzie ?.
- To Wysocki nic Ci nie powiedział
- Nie
Musiałem zawieść Tośka na wycieczkę , później Julia się rozchorowała. Ma grypę . Pojechałem z nią do lekarza i zostałem z Julią w domu.
- Od teraz będziemy zawsze jeździć w patrolu.
Monika się uśmiechnęła.
A bym zapomniał.
- Przywiozłem Ci pomarańcze słodycze.
- Krzysiek nie trzeba było Artur mi też przywiózł.
(Następny dzień)
Monika już nie spała.
12:00
Do sali wszedł Krzysiek z rosołem , a po chwili Artur.
No to teraz będziesz musiała wybrać , który rosół jest lepszy . Czy mojej mamy , albo mamy Artura.
Zaśmiał się Krzysiek.
Obydwie zupy są pyszne powiedziała Monika.
- Mam dobrą wiadomość powiedziała Monika. Wszystko dobrze się goi i za dwa dni wychodzę ze szpitala.
- To świetnie odpowiedzieli jednocześnie Artur i Krzysiek.
A ja też mam dobrą wiadomość powiedział Krzysiek.
Jaką?
Monika przez 3 miesiące będziesz odpoczywać w domu.
- Załatwiłeś mi zwolnienie.
- No nie zupełnie.
Komendant powiedział :
Przekażcie pozdrowienia dla Moniki powiedział komendant. I po chwili dodał : ,, Jak spotkacie sierżant Kownacką powiedzcie jej żeby przez trzy miesiące nie przychodziła do pracy żeby odpoczywała. "
Ok. Dzięki.
(21:30)
Artur i Krzysiek trochę się zasiedzieli.
(22:00)
Monika zasnęła.
(Następny dzień)
8 :00
Monika już nie spała. Ubrała się i czekała na obchód.
-Dzień dobry pani Moniko
- Dzień dobry panie doktorze
. Wszystko ładnie się goi. Jutro pani będzie mogła wyjść ze szpitala.
- Monika była prze szczęśliwa , że już jutro wychodzi ze szpitala.
Do Moniki przyszła Ola
- Cześć Monika
- Cześć Ola
- Jak się czujesz spytała Ola
- Dobrze.
- Jutro wychodzę ze szpitala.
- To świetna wiadomość - powiedziała Aleksandra.
- No ja też się bardzo Cieszę.
- Przywiozłam rosołek od mamy - powiedziała Ola.
- Zmówiliście się czy co ?
- Wczoraj Artur i Krzysiek przywieźli mi rosołek.
- Zjem bardzo chętnie.
- Ok .
To jedz , bo Ci wystygnie - powiedziała Ola.
(2 godziny później)
Chyba się zasiedziałam , powiedziała Ola , nie bardzo miło nam się rozmawia.
Pójdę już zaraz Mikołaj wróci do domu . Muszę obiad ugotować.
- No dobra to leć.
- Pa
- Pa
(3 godziny później)
(Artur przyszedł do Moniki do szpitala)
- Cześć Moniś
- Cześć Artur
Co tam u was słychać.
- No wiesz nic ciekawego. Franek dzisiaj pojechał na wycieczkę /.
A do (Sochaczewa) (miasto podane zupełnie przypadkowo).
Jutro Moniś wypisują Cię ze szpitala.
- Tak o , której mam po Ciebie przyjechać.
- Tak ok 11:00
- Ok
Po chwili do Artura zadzwonił telefon.
(Była to wychowawczyni Franka)
Kochanie to z pracy powiedział Artur , ponieważ nie chciał stresować/ denerwować Moniki.
(Rozmowa telefoniczna)
- Dzień dobry. Czy pan Artur.
- Tak , a o co chodzi ?
- Proszę pana Franek .. Franek.. Franek zniknął.
Artur się zdenerwował.
To jak go pani pilnowała.
Powiedziałam dzieciom , że jak chcą to , żeby sobie coś kupiły. I gdy dzieci wyszły ze sklepu - spytałam czy wszyscy wyszli. Powiedziały , że tak więc poszliśmy dalej. Gdy mieliśmy już odjeżdżać gdy wszyscy wsiadali do autobusu to chciałam je policzyć.
Dzieci było 39 trzydziestu dziewięciu uczniów , a powinno być czterdziestu . I wtedy zorientowałam się, że nie ma Franka.
Artur pojechał do Sochaczewa szukać swojego syna.
Franek był na ul. Lombardzkiej 23/41 (ulica wymyślona / zupełnie przypadkowa)
Pojechali razem do domu .
(Następny dzień)
Artur przyjechał po Monikę o godzinie 11;00
- Hej Moniś
Cześć kochanie.
Biorę torbę i i jedziemy.
Poczekaj jeszcze chwilę tylko wypis odbiorę.
(W domu u Moniki i Artura)
Gdy Monika otworzyła drzwi do salonu. Wisiał transparent :
,, Witaj w domu"
I czekał również tort ,, Witaj w domu "
Zastała w nim : swoją mamę , mamę Artura , Krzyska , Franka , Olę , i komendanta Wojciecha Wysockiego .
Wszyscy usiedli i jedli dania przygotowane przez mamę Moniki i mamę Artura.
(Na pierwsze danie był rosół , albo flaki jak kto sobie życzył , na drugie ziemniaki z koperkiem schaby , kotlety , żeberka krokiety i dewolaje ). A na deser lody i tarta cytrynowa i beza
(Godzina 21 : 00)
Wszyscy rozeszli się do swoich domów.
- Ja posprzątam - powiedziała Monika.
- Nie ty usiądź odpocznij sobie . Weź prysznic.
- Ok .
(Godzina 22 : 00)
Monika i Artur zasnęli.
Proszę o ocenę :
Oceniajcie :
(Od 0 % do 100 %) .
Udało mi się skończyć jeszcze dziś. Komentujcie.!!
Kolejne opowiadanie wkrótce.
Super rozdział.. Dobrze że Monika wyzdrowiala... Ale się przestraszylam gdy Franek zniknął myslam że to coś poważnego ale na szczęście szybko go znaleźli... Trochę odczulam wrażenie rywalizacji Krzyska i Artura.. A z tym rosolem. To zabawne wszyscy tylko jedno :-) a ocenia to będzie 80/100 było sporo powtórzeń..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
100%
OdpowiedzUsuń100%
OdpowiedzUsuń98%, Ola nie ma mamy. Chyba że w Twoim opowiadaniu ma to 100%
OdpowiedzUsuń